Aktualności

Oktawa Bożego Narodzenia

Oktawa Bożego Narodzenia

Dobiega końca Oktawa Bożego Narodzenia. Jest to czas, w którym nie tylko przez osiem dni czcimy pamiątkę przyjścia Syna Bożego w ludzkim ciele, ale także jest to czas obfitujący we wspomnienia świętych.

Jaki związek z Bożym Narodzeniem ma św. Szczepan, św. Jan czy Święci Młodziankowie? Starając się odpowiedzieć na to pytanie, pozwólmy poprowadzić się Słowu Bożemu, które towarzyszy poszczególnym dniom Oktawy,

Najpierw kilka słów o święcie św. Szczepana.

Księga Mądrości zawiera piękny tekst, który Tradycja połączyła z Bożym Narodzeniem.

„Gdy głęboka cisza zalegała wszystko, a noc w swoim biegu dosięgała połowy, wszechmocne Twe słowo z nieba, z królewskiej stolicy, jak miecz ostry niosąc Twój nieodwołalny rozkaz, jak srogi wojownik runęło pośrodku zatraconej ziemi” (18, 14-15).

Głęboka cisza, o której mówi Mdr, to klimat przychodzenia Boga, ale i poznawania Boga.

Bez ciszy nie dam się posiąść Słowu, ale ciągle będę usiłował brać Je w posiadanie.

Nie wpadnę w ręce Słowa, ale wezmę Je w swoje ręce i może się okazać, że uczynię z Niego kamienie, którymi zacznę ciskać w innych.

Od ciszy zależy, czy posłyszę Słowo - czy "podniosę krzyk i zatkam sobie uszy", jak mordercy diakona Szczepana.

Mdr mówi także, że Słowo zstąpiło w samo życie.

Męczennicy też żyją pośrodku świata - nie tylko "czerwoni", którzy krwią przepłacają swoje wyznanie wiary, ale i "biali", którzy "męczą się" umierając dla siebie i dostosowując ciągle swoje życie do Ewangelii.

W myśl tak bliskich mi słów papieża Franciszka z adhortacji „Evangelii Gaudium”, że "czas to więcej, niż przestrzeń", o wiele ważniejsze jest, jak głęboko wejdę z Bożym Słowem w to miejsce, które dziś jest moim - i ile dam sobie i Słowu w nim czasu, aniżeli ile przestrzeni zdobędę.

Ani Jezus ani Szczepan nie ogłosili Ewangelii wszystkim ludziom osobiście, ale złapali "Kairos" - czas wołania Ojca, by pełnić Jego wolę.

W przywołanym fragmencie Słowo Boże mówi o „nieodwołalnym rozkazie Boga”.

Jezus Wcielony przyniósł taki właśnie nieodwołalny wyrok - miłość i miłosierdzie.

Miłość Szczepana do prześladowców także była nieodwołalna, niezaćmiona cierpieniem mu zadanym.

Nieodwołalność miłości męczennika to jedyny gwarant tego, że męczeństwo nie będzie spektaklem ku swojej chwale, ale wielkim wyznaniem chwały Boga.

Nieodwołalna i nieodwołana miłość Szczepana wybłagała dowódcy jego oprawców świętość największego kalibru.

Miłość przecież zawsze zwycięża - chociaż jest na pozór nic nie znacząca, jak Chleb w konfrontacji z kamieniami.

Następny z dni Oktawy to święto św. Jana, Apostoła i Ewangelisty.

W jego osobie uderza fakt, że był zawsze tam, gdzie Jezus, Jego umiłowany Mistrz. To on pozostawił nam arcybożonarodzeniowy fragment mówiący o „Słowie, które Ciałem się stało i zamieszkało między nami”, on jako jedyny ostał się pod krzyżem Chrystusa, on też jaki pierwszy dobiegł do Pustego Grobu Zmartwychwstałego, o czym słyszymy w odczytywanej tego dnia Ewangelii (J 20, 1-10).

Narodzenie i przywołane Zmartwychwstanie to dwie klamry spinające objawienie się Jezusa w ciele.

Noc Zmartwychwstania "przekazuje wiadomość" Nocy Narodzenia, że rzeczywiście "ciemności nie ogarną Światła" ani śmierć nie stłumi Życia, którym jest Słowo Ojca.

Zmartwychwstanie wyjaśnia wszystko - i czyni radość Obecności Słowa Wcielonego radością wiecznotrwałą.

Ono nadaje pełnię sensu temu, co podziwiamy, nie rozumiejąc do końca – nędznej szopie pełnej sprzeczności, o których mówi kolęda: Moc-truchleje, Pan Niebiosów-obnażony, ogień-krzepnie, blask-ciemnieje, ma granice-nieskończony, wzgardzony-okryty chwałą, śmiertelny-Król nad wiekami.

Doskonale zrozumiał to św. Jan, który chyba najgłębiej wszedł w istotę Boga, bo jako jedyny przelał na papier to, co choć trochę oddaje prawdę o Trójjedynym: „Bóg jest MIŁOŚCIĄ”.

Po św. Janie Oktawa Bożego Narodzenia kieruje nasz wzrok ku Świętym Młodziankom Męczennikom.

W przedświątecznych reklamach jednej z sieci sklepów można było usłyszeć piękne życzenie: "zamień się w słuch i otwórz się na Miłość".

Ewangelia odczytywana na święto Młodzianków (Mt 2, 13-18) mówi o dwóch kontrastujących ze sobą w tym kontekście postaciach: św. Józefie i Herodzie.

Józef zamilknął tak bardzo, że Ewangelie nie odnotowują ani jednego jego słowa.

Zamienił się w słuch i dzięki temu mógł poddać się całkowicie Bożemu prowadzeniu i pełnić swoją misję stwarzania warunków do życia Jezusowi i Jego Matce.

Herod zaś nie słuchał i zamknął się na Miłość.

Tak bardzo był przejęty troską o władzę, że nie zauważył, że Jezus nie stanowi dla niego żadnej "konkurencji".

Nie zauważył, że właśnie narodził się Ten, który może jego serce napełnić niepowtarzalnym pokojem i wieczność przemienić w "wieczne panowanie".

Zapatrzony w siebie popełnił mnóstwo tragicznie głupich wyborów, pośród których morderstwo Młodzianków zajmuje czołowe miejsce.

Słowo jednak nie uległo skrępowaniu i "robiło swoje", czego dowodem jest przywoływanie przez Ewangelistę spełnionych proroctw Starego Testamentu.

Młodziankowie zaś dają temu świadectwo – wymykają się przemocy władcy, i nie mogąc wyznać jeszcze Jezusa ustami, świadczą o Nim niewinną śmiercią, zasilając szeregi „odzianych w białe szaty, w których rękach są palmy”.

Niedziela Świętej Rodziny zaś, która pojawia się zawsze w Oktawie Narodzenia Pańskiego, uświadamia, że miejscem realizacji tego wszystkiego, o czym w tych dniach słyszę i co rozważam, jest nie świątynia, ale codzienność – nie Jerozolima, ale mój Nazaret.

Życie Świętej Rodziny rozciąga się pomiędzy Jerozolimą i znajdującą się w niej świątynią a Nazaretem i codziennością, która się tam toczy.

Biada temu, kto myśli, że życie i wiara sprowadza się tylko do liturgii i celebracji - mówił do łódzkich kleryków abp Ryś.

Z wyżyn Jerozolimy – uczy liturgia tej Niedzieli – trzeba "zejść" do Nazaretu i tam wyznawać wiarę.

Nie jest sztuką być pobożnym w świątyni - sztuką jest pobożność (rozumiana jako całożyciowa postawa ukierunkowana na Boga) w codzienności.

Jezus czeka na moje wyznanie w Nazarecie. To tam mam "rosnąć i nabierać mocy i mądrości".

Nazaret jest probierzem jakości moich "wizyt" w Jerozolimie.

Bóg jest w świątyni, ale świątynia Go nie wyczerpuje. Bóg idzie do Nazaretu - a ja mam iść za nim.

Oto sedno konsekracji małżeńskiej i rodzinnej, o której w tym dniu szczególnie myślimy.

Oktawę zamyka Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi – Tej, w której „Słowo Ciałem się stało”.

Dobrze się dzieje, że tak właśnie jest.

Na koniec przecież warto jest sobie uświadomić, że misja Maryi jest w gruncie rzeczy moją misją.

Misja ta to nic innego, jak nadawanie posłyszanemu w dniach pochylania się nad tajemnicą Bożego Narodzenia Słowu konkretnych kształtów w postaci ewangelicznych postaw w moim życiu.

Dawanie Słowu ciała to prawdziwe rękodzieło, na które mam przeznaczone najbliższe 365 dni – cały Nowy Rok, który rozpoczyna ta właśnie Uroczystość.