Środa Popielcowa 2019
| autor: Ks. Karol Godlewski
W ten okres doskonale wprowadza nas odczytywany jako I czytanie tekst z Księgi Proroka Joela. Zatrzymajmy się przy trzech szalenie ważnych w naszym przeżywaniu Postu sprawach, o których mówi ten tekst.
- „Całe serce”
Modlitwa brewiarzowa na Wielki Post proponuje niemal codzienne pochylanie się nad Księgą Wyjścia. A to po to, aby uświadomić, że moje czterdzieści dni to jakby miniatura czterdziestu lat wędrówki Izraelitów od ziemi niewoli do Ziemi Obiecanej. „Wyjście” z Egiptu jednak było możliwe dopiero wówczas, gdy udało się Bogu „zebrać” niesforny lud na jednym miejscu. Podobnie moje „wyjście” od grzechu do łaski, od ciemności do światła i od śmierci do życia będzie możliwe, gdy pozwolę Bogu „zebrać” się na jednym miejscu. Co mamy „zbierać”? To, z czego się składamy, a więc ciało, duszę i umysł – „na jednym miejscu”. Pomaga mi w tym post, który niejako poskramia ciało i umysł, by nie uciekały i nie przeciwstawiały się duszy. Wtedy mam szansę na to, by poddać darowi wielkopostnego „wyjścia” moje „całe serce” – wszystko to, co mnie stanowi.
- „Ofiara”
Joel nawołuje do postu po to, by zyskać przychylność Boga. A to z kolei w tym celu, by umożliwił On złożenie sobie ofiary. Podobnie Izraelici, jako motywację swojego wyjścia z Egiptu podawali chęć „złożenia ofiary Bogu na świętej górze”. Mój Wielki Post to również czas składania Bogu duchowych ofiar. Jednak łudzi się ten, kto myśli, że jego ofiarą będą dobre, wielkopostne uczynki lub też praktyki pobożne. To wszystko dobre i piękne, ale nie moje – jest to owoc mojego posłuszeństwa Duchowi Świętemu, a gdy chcę ów owoc Bogu dać, jestem podobny do dziecka, które prosi o wyższe kieszonkowe po to, by móc kupić mamie czy tacie prezent. Jest to postawa urocza, ale Bóg w tym Poście czeka na coś absolutnie „mojego” – autorskiego. Co to takiego? Grzech. Tylko grzech jest mój, wykonany bez Bożej pomocy. To grzech składam w ofierze Bogu w każdej Mszy Świętej wraz ze znakiem chleba – „owocu ziemi i pracy rąk ludzkich”. Grzech jest owocem tego, co we mnie ziemskie, jeszcze nieprzebóstwione, a także pracy moich rąk – mojej „bez-Bożności”, pracy bez Boga.
Co Bóg czyni z tą ofiarą? Dojmująco pisze o tym św. Paweł w II czytaniu – Bóg „grzechem czyni Tego, który nie zna grzechu”. Przyjmując symbolizujący grzech dar chleba, Bóg przeistacza go w Ciało Swego Syna, który na ołtarzu w momencie przeistoczenia - rozdzielenia Ciała i Krwi – umiera, właśnie jako mój grzech, by wraz z moim życiem zmartwychwstać i oddać mi to zmartwychwstałe życie w Komunii Świętej i zapytać – „bierzesz?” Daj Boże, bym zawsze odpowiadał „amen”, tak Panie, biorę!
- „Zgromadzenie”
Niezmiernie ważny owoc Postu opisuje Joel w kolejnej z zachęt – „niech oblubieniec wyjdzie ze swego pokoju, a oblubienica ze swojej komnaty”. Mogę w tym okresie ulegać pokusie zamykania się z Jezusem – moim Oblubieńcem – w mojej komnacie duchowości, w której jest mi dobrze, i do której – co najgorsze – nie dopuszczam nikogo innego. Tymczasem Słowo bardzo jasno poleca mi – „wyjdź”! Wyjdź, by zobaczyć lud, który współtworzysz – starców, dzieci i niemowlęta, a więc tych, którzy mogą mnie potrzebować, a często sami nigdy o to nie po proszą, bo na przykład – jak niemowlęta – nie umieją jeszcze prosić. Słowo zaprasza mnie do jałmużny – odpowiadania na potrzeby mojego ludu przede wszystkim darem ze swojego serca, w którym chcę – jak zachęca papież Franciszek - robić miejsce dla setek „imion i twarzy”. A wtedy mój post będzie postem miłym Panu, a mnie uczyni szczęśliwszym.